Idea kółka teatralnego narodziła się w szkolnych murach w 2007 roku. Uczniowie pierwszych klas tradycyjnie występowali przed kolegami i nauczycielami na „Jędrzejadzie”. To szkolna uroczystość, podczas której „ślubowanie” składają pierwszoklasiści.

- Młodzież przygotowuje wtedy scenki, w których prezentuje swoje pasje. Uczniowie opowiadają o sobie – mówi Tomasz Kozioł, nauczyciel języka angielskiego i założyciel teatru. – Akurat wtedy porywający występ dała klasa angielska. Uczniowie byli genialni i pokazali, jak ogromny mają potencjał.

Tak zebrała się obsada do przedstawienia „Romea i Julii”. Do „anglików” dołączyli uczniowie z innych klas. Wszyscy dali wtedy z siebie wszystko. Uczniowie zaangażowali się w cały proces twórczy, zbierali rekwizyty, przygotowywali scenografię, wyszukiwali pasującą do charakteru sztuki muzykę, bo przedstawienie zostało wzbogacone o elementy tańca współczesnego.

Spektakl przygotowany z takim rozmachem dał początek grupie teatralnej. Próby na stałe wpisały się do szkolnego kalendarza, a i chętnych do występów i kolejnych projektów teatralno-wokalnych nie brakowało.

- Nie mieliśmy wtedy pojęcia, z czym się mierzymy, ale z czasem dzięki wsparciu dobrych ludzi i ogromnej pasji młodzieży wszystko się ułożyło – opowiada profesor Kozioł. – Pamiętam, że przed premierą pierwszego spektaklu baliśmy się, że widownia będzie pusta, że nikt nie przyjdzie. Sala w MOK-u wypełniła się jednak po brzegi. Tak to się zaczęło.

Nie wystarczy tylko chcieć

Próby to spore wyzwanie. Trwają często po kilka godzin i wymagają ogromnych nakładów energii.

- Spotykamy się po lekcjach, obecnie w soboty, bo to jedyny termin pasujący wszystkim uczestnikom – mówi Aleksandra Kaczmarek, nauczycielka języka polskiego, która współtworzy teatr. – Nasi młodzi artyści to uczniowie różnych klas, mamy też absolwentów. Wszyscy mają swoje życie, przyjaciół i obowiązki. To, że im się chce, że tak się angażują i przyjeżdżają na próby często spoza Pabianic, naprawdę jest czymś wyjątkowym.

Skład grupy waha się w granicach 10-15 osób i w zależności od przedstawienia w przygotowania angażuje się ich więcej lub mniej.

- Jednak koniec nauki w liceum nie oznacza, że młodzież opuszcza teatr – dodaje nauczycielka. – Niektórzy zostali, wracają przy okazji różnych przedsięwzięć. Widzą w tym sens, a my też bardzo wiele się od nich uczymy. A pracy jest sporo. Na warsztacie mamy czasem po dwa projekty równocześnie.

Scenariusze do przedstawień i projektów muzycznych to praca zespołowa.

- Każdy ma tutaj swój wkład. Reżyserujemy wszyscy, uzupełniamy się. Z pokorą podchodzimy do tematu – dodaje polonistka. – Nie chcielibyśmy narzucać nikomu swoich wizji, to nie nasz cel. Też nie jesteśmy zawodowcami.

- Ale jestem pewien, że gdyby nie ogrom obowiązków w szkole i próby w naszym małym teatrze, to zapewne poszlibyśmy na studia w tym kierunku, żeby mieć lepszy warsztat – dodaje anglista.

1001 próba i to nie koniec...
Jak zapewniają opiekunowie grupy, jej nazwa nie jest przypadkowa. Każdy spektakl poprzedza ogromna ilość prób. Czasem wszystko przebiega dość spontanicznie, bez planu. Pierwsze próby są dość żmudne, trudne, czytane. Artyści z opiekunami pracują z tekstem, zmieniają go, tną.

- Moment, gdy przechodzimy do etapu, gdy młodzież zaczyna się tym bawić, czuć się swobodnie w roli, jest fantastyczny – opowiada profesor Kozioł. - Mamy przy tym ogromną frajdę. Czasem jesteśmy świadkami czegoś, czego nikt nie zobaczy. Wiele prób jest tak magicznych i wyjątkowych, że po prostu są nie do powtórzenia. To prawdziwa magia, która dzieje się pod wpływem chwili. Tego nie da się później zagrać, odtworzyć. To prawdziwe perełki, ale tak jest również z przedstawieniami wystawianymi już przed publicznością, każde jest inne, każde wyjątkowe.

Niedawno grupa wystawiła spektakl „Moralność pani Dulskiej”, który miał swoją premierę 1 grudnia w sali MOK-u.

- Pracowaliśmy nad nim półtora roku – dodaje profesor. – Każda sztuka potrzebuje czasu. I tak spektakl za spektaklem. To wciąga i pomimo tego, że nasz początek był bardzo spontaniczny, to teraz spotykamy się regularnie.

Nie ma mowy o przerwie czy zawieszeniu działalności, nawet na chwilę.

- Nie możemy sobie na to pozwolić, bo jak są młodzi, którzy chcą pracować i występować, a my przystopujemy i zrobimy przerwę, to oni się zniechęcą, już do nas nie wrócą – dodaje profesorka. - Zdajemy sobie też sprawę, ile wysiłku to kosztuje młodzież, dlatego składamy w ich stronę wielki ukłon.

Teatr to nie tylko oklaski i sukcesy

Praca nad sztuką wymaga wielu talentów, innych niż te artystyczne. Trzeba wszystko zorganizować, ogarnąć logistycznie, zadbać o scenografię, instrumenty muzyczne i samych muzyków, którzy często gościnnie pojawiają się w sztukach i przy projektach muzycznych.

Szkolny teatr to ludzie, przyjaźnie i atmosfera. Artyści, którzy wystąpią w sztuce „Moralność pani Dulskiej” to:

Marta Animucka, Jerzy Holweg, Adam Cichała, Kasia Mieszewska, Maja Krakowska, Maja Pakuła, Aleksandra Kosek, Olga Jurek, Ksenia Khomiak.

Nikt w grupie „1001 próby” nie jest przez przypadek, każdy poczuł się w zespole, jak w przysłowiowym domu. Połączyła ich nie tylko praca nad spektaklami, ale przede wszystkim przyjaźnie, o czym chętnie opowiadają.

Aleksandra Kosek to absolwentka I LO. Teraz studiuje na drugim roku filologii polskiej. O teatralnym projekcie usłyszała, gdy była w maturalnej klasie. Był to moment, gdy nauka przebiegała jeszcze w formie zdalnej z powodu pandemii covidu.

- Pomyślałam, że to dla mnie szansa, bo zawsze o czymś takim marzyłam – opowiada Aleksandra. - Byłam przed maturą, nie wiedziałam, czy uda mi się pogodzić kółko teatralne z nauką, ale dałam radę. Dołączyłam do grupy, udało mi się rozwinąć od tej teatralnej, aktorskiej strony. Wcześniej odnosiłam sukcesy w konkursach recytatorskich. Ten teatr to dla mnie fajna przygoda i cudowni ludzie, z którymi mogę spędzać czas. Nigdy nie miałam większych problemów z tremą, teraz już nie wiem, co to. Czuję się swobodnie na scenie.

Marta Animucka swoją przygodę z licealną grupą teatralną zaczęła od udziału w „jasełkach”.

- Organizował je ksiądz i zbierał chętnych do zespołu – opowiada. - Pomyślałam, że mogę się przydać. Zaśpiewałam wtedy „Cichą noc” w przebraniu bezdomnego. To był taki mój aktorski i wokalny debiut, którym wygrałam los na loterii.

Po „jasełkach” dostała maila od profesorów opiekujących się licealną grupą „1001 próby” z propozycją dołączenia do teatru.

- To było dla mnie jak spełnienie marzeń, coś nie z tej ziemi, bo ja całe życie występowałam przed lustrem. Odgrywałam wymyślone postacie – dodaje Marta. - Teraz odważyłam się i jestem przed publicznością z ludźmi, których po prostu kocham za to, że są i mnie wspierają.

Marta jest absolwentką liceum. Studiuje na drugim roku analizę danych na Politechnice Łódzkiej.

Olga Jurek to tegoroczna maturzystka.

- Mam sporo nauki, ale trzeba znajdować czas na obowiązki i przyjemności – dodaje. - Ja od zawsze byłam związana z taką działalnością artystyczną. Od podstawówki śpiewałam w chórze i solo. Chodziłam na kółko teatralne. Naukę w liceum rozpoczęłam od roku siedzenia w domu na zdalnym.

Gdy młodzież wróciła do szkoły, Olga natychmiast stawiła się na castingu do kółka.

- I tak brałam już udział w czterech projektach - dodaje. - Cieszę się, że mogę tu być i rozwijać się nie tylko aktorsko, ale też pokonywać tremę.

Maja również jest w ostatniej klasie i przygotowuje się do matury.

- Do kółka trafiłam razem z przyjaciółkami, z którymi znam się od podstawówki - opowiada. - Razem poszłyśmy do liceum i do grupy teatralnej. A do teatru ciągnęło mnie od zawsze, nawet wiążę z tym przyszłość, ale nie chcę zapeszać i opowiadać o swoich planach.

Maja, Kasia i Ksenia również uczą się w ostatniej klasie. Scena pojawiała się w ich życiu od dzieciństwa. Dziewczyny brały udział w różnych artystycznych przedsięwzięciach.

- Od zawsze lubiłam występować i przyszłam do szkoły ze względu na kółko – opowiada Maja. – Wcześniej chodziłam też do szkoły baletowej i samo takie bycie na scenie i granie sprawiało mi ogromną przyjemność. Przygoda z baletem skończyła się po tym, jak złamałam nogę, został teatr. Do szkoły dojeżdżamy z dziewczynami z Kolumny. Razem chodziłyśmy do podstawówki. Kółko to dla nas wielka przygoda i wspaniali ludzie.

- Ja również interesowałam się teatrem – dodaje Kasia. – Zawsze wszędzie było mnie pełno, byłam gadatliwa. Teraz mam szansę się wykazać. Dla mnie scena to też okazja, żeby coś przekazać innym, czasem w żartobliwy sposób.

Ksenia też nie przegapiła castingów do grupy. W Polsce jest od szóstej klasy szkoły podstawowej. Pierwsze kroki na scenie stawiała w Ukrainie. Należała tam do chóru i odnosiła swoje dziecięce, aktorskie sukcesy.

Jurek jest rodzynkiem w grupie i może się jej poświęcić bez presji zbliżającej się matury. To uczeń trzeciej klasy.

- A do grupy dołączyłem przez przypadek – opowiada. – Zaproponowała mi to pani profesor. Nie mam zaplecza artystycznego jak dziewczyny, nigdy to mnie nie interesowało. Zawsze najważniejszy był dla mnie sport. Propozycja mnie zaskoczyła, ale się zgodziłem. Pomyślałem, dlaczego nie, przecież mogę spróbować czegoś nowego. Przyszło mi to w miarę łatwo i się spodobało, więc zostałem.